Dobrej muzyki warto posłuchać w każdym miejscu i o każdej porze. Niemniej, kto raz miał okazję uczestniczyć w koncercie organizowanym w teatrze, ten z pewnością na długo zapamięta to wydarzenie. Ta sama melodia brzmi jakby inaczej, wokal wydaje się donośniejszy, natomiast instrumenty wydają czystsze dźwięki. Czy magia teatru uszlachetnia również muzykę? Z pewnością, ale dlaczego koncerty te są, aż tak wyjątkowe?
Gramatyka języka angielskiego dla tych, którzy jeszcze nie zakumali, a bardzo by chcieli
Język angielski jest jednym z najpopularniejszych języków świata. Poznanie go umożliwi nam dostęp do wielu nowych źródeł wiedzy. Przecież wiele zagranicznych serwisów internetowych jest stworzone w języku angielskim. Znajdziemy na nich wiele przydatnych nam usług albo informacji, które możemy wykorzystać do swojego rozwoju.
O życie warto walczyć – o „Zostań, jeśli kochasz” Gayle Forman
Życie potrafi okrutnie nas doświadczać. Jednego dnia jesteśmy pełni radości i z optymizmem patrzymy w przyszłość, a drugiego walczymy o przetrwanie. W takich chwilach zwykle rodzi się pytanie o to, ile człowiek jest w stanie znieść? Jak patrzy wówczas na to, co do tej pory się wydarzyło? Na ile silna jest w nim wola walki? Nie mamy raczej w zwyczaju zastanawiać się zbyt często nad takimi kwestiami, wychodząc z założenia, że to, co złe, będzie nas zawsze omijać.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Gayle Forman „Zostań, jeśli kochasz”?
„Zostań, jeśli kochasz” Gayle Forman to światowy bestseller, który doczekał się tłumaczenia na ponad 30 języków oraz ekranizacji. Z twórczością Forman nie miałam wcześniej styczności, chociaż nazwisko autorki parokrotnie obiło mi się o uszy. Przyznam, że najpierw obejrzałam film – i dopiero wtedy nabrałam ochoty, by sięgnąć do źródeł, czyli przeczytać książkę. Żałuję trochę, że kolejność była właśnie taka, a nie odwrotna, niemniej jednak bardzo cieszę się, iż poznałam tę powieść. To skłoniło mnie do tego, by zapoznać się z innymi książkami Gayle Forman, co i Wam gorąco polecam.
Kim jest autorka książki Gayle Forman?
Gayle Forman to ur. w 1970 r. amerykańska dziennikarka i pisarka. Swoją karierę rozpoczynała od współpracy z magazynem „Seventeen”, ma na swoim koncie również publikacje w tak znanych tytułach jak m. in. „Glamour Magazine”, „The Nation, Elle Magazine” czy „Cosmopolitan Magazine”. Do napisania debiutanckiej książki pt. „Sisters in Sanity” zainspirowała ją podróż dookoła świata, w którą wyruszyła wraz z mężem w 2002 r. Jest laureatką licznych nagród i wyróżnień, w tym m. in. British Fantasy Award, Milwaukee County Teen Book Award etc. Swoją twórczość kieruje głównie do nastoletnich czytelników.
O fabule książki „Zostań, jeśli kochasz” słów kilka
Bohaterką „Zostań, jeśli kochasz” jest 17-letnia Mia. Wiedzie życie, które uwielbia. Ma cudownych rodziców i młodszego brata Teddy’ego – bardzo mocno ich kocha. Ma ponadto ogromne wsparcie ze strony swojej przyjaciółki Kim oraz Adama, z którym chodzi. Marzy o tym, by ukończyć prestiżową szkołę muzyczną i zostać cenioną wiolonczelistką. Wydaje się, że wszystko układa się dobrze i zmierza we właściwym kierunku, ale wszelakie plany przekreśla tragiczny wypadek. Mia traci w nim swoją rodzinę – jako jedynej udaje się jej przeżyć, aczkolwiek stan, w jakim się znajduje, można określić jako zawieszenie pomiędzy życiem a śmiercią. Z medycznego punktu widzenia trwa w śpiączce. Musi podjąć decyzję o tym, co dalej – przetrwać czy poddać się? Nie jest to łatwe – zwłaszcza, że ma sprostać temu wyzwaniu wyłącznie sama.
W tym czasie odwiedzają ją w szpitalu krewni, Kim oraz Adam. Każde z nich usiłuje przekonać dziewczynę, że warto żyć – pomimo tak niewyobrażalnej straty nadal ma obok siebie kochających ludzi, którym na niej bardzo zależy. Czy Mia weźmie to sobie do serca? Czy posłucha tych głosów? Czy postanowi zawalczyć o siebie? Jeżeli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, nie macie innego wyjścia, jak sięgnąć po „Zostań, jeśli kochasz”.
Moja opinia na temat książki „Zostań, jeśli kochasz” Gayle Forman
„Zostań, jeśli kochasz” to książka, której nie da się zaszufladkować do jakiejś konkretnej kategorii. Porusza ona wiele trudnych tematów, z którymi prędzej czy później przychodzi zmierzyć się nam wszystkim. Miłość, śmierć, utrata bliskich – życie składa się z różnych wydarzeń, również i tych dramatycznych, sprawiających ból, który nie sposób ukoić. Pomimo planów, jakie snujemy, nigdy nie mamy pewności odnośnie tego, co się wydarzy. Na pewne rzeczy ciężko się przygotować, ponieważ przychodzą one zupełnie niespodziewanie. Wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy. Czy to jednak oznacza, że trzeba być nieustannie czujnym? Wydaje mi się, że na dłuższą metę nie da się tak funkcjonować, bo człowiek by oszalał. Grunt to umieć się cieszyć tym, co posiadamy i być za to wdzięcznym.
„Zostań, jeśli kochasz” to niezwykle wzruszająca opowieść o życiu i dokonywanych wyborach. O miłości i cierpieniu. O sztuce przetrwania, gdy cały świat jest przeciw. Lekturze towarzyszą niesamowite emocje. Fabuła została przedstawiona z perspektywy Mii, która z jednej strony opisuje swoją sytuację po wypadku, a z drugiej wspomina to, co było wcześniej – za sprawą tych retrospekcji dowiadujemy się, jak wyglądało jej życie.
Gayle Forman adresuje swą twórczość głównie do nastolatków, ale nie należy się tym wcale sugerować. „Zostań, jeśli kochasz” to niezbyt obszerna pod względem objętości powieść, którą pokochają nie tylko młodsi czytelnicy. To jedna z tych publikacji, które głęboko zapadają w pamięć. Nie ma tu takiej opcji jak przeczytać, odłożyć na półkę i zapomnieć.
Czy warto kupić książkę „Zostań, jeśli kochasz”?
„Zostań, jeśli kochasz” to książka, którą w mojej opinii powinien przeczytać każdy. Chociaż oscyluje ona wokół niełatwych spraw, to niesie za sobą głębokie, napawające optymizmem przesłanie. Życie to gra warta przysłowiowej świeczki. Pomimo bólu, który czasem sprawia i traumatycznych wyzwań, jakim trzeba stawić czoła, jest piękne. I co najważniejsze – mamy je tylko jedno. Nauczmy się je zatem cenić nim będzie za późno – a przecież nie wiemy, ile czasu jest nam dane. Wykorzystajmy go tak, jak potrafimy najlepiej.
Jak stać się stylowym człowiekiem – radzi Jolanta Kwaśniewska
Co to znaczy „być stylowym” człowiekiem? Dla każdego z nas oznacza to zapewne coś innego, ponieważ na wszystko patrzymy przez pryzmat indywidualnych doświadczeń i preferencji. Wątpliwościom jednak nie ulega to, że mówiąc o stylowym człowieku, mamy na myśli kogoś, kto zawsze wygląda szykownie i reprezentuje wysoki poziom kultury osobistej.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Jolanty Kwaśniewskiej „Lekcja stylu” w pakiecie?
Dlaczego zdecydowałam się nabyć pakiet „Lekcja stylu” Jolanty Kwaśniewskiej? Z paru powodów. Przede wszystkim dlatego, że darzę autorkę ogromnym szacunkiem i jestem pełna podziwu dla tego, co robi. Poza tym zawsze podobało mi się to, jak się nosi. To niezwykle elegancka, pełna klasy kobieta o nienagannych manierach. Jako pierwsza dama od podszewki poznała wszelakie zalecenia dotyczące ubioru, a swoją wiedzą na ten temat chętnie się dzieli. Modowe wpadki zdarzają się jej niezwykle rzadko – chyba nie da się całkowicie ich uniknąć. Świetnie prezentuje się bez względu na okoliczności – czy to w szykownej garsonce, wieczorowej sukni czy w dżinsach. Dla osób dbających o swój wizerunek to bez wątpienia jeden z najlepszych wzorów do naśladowania.
Kim jest autorka książki Jolanta Kwaśniewska?
Jolanty Kwaśniewskiej chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. W latach 1995–2005 była pierwszą damą Polski. Już wtedy stała się ikoną stylu, zachwycając doborem strojów i elegancją. Moda zresztą zawsze leżała w zakresie jej zainteresowań – była ekspertem w programie TVN Style „Lekcja stylu”. Właśnie na jego podstawie powstały znane książki – w tym będąca przedmiotem niniejszej recenzji „Lekcja stylu” z 2009 r. oraz „Lekcja stylu dla mężczyzn” z 2010 r.
Jolanta Kwaśniewska jest absolwentką Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Jest osobą bardzo zaangażowaną w działalność społeczną – założyła fundację „Porozumienie bez barier”, a wspólnie z mężem powołała do życia Fundusz Pomocy Młodym Talentom. Uhonorowana wieloma odznaczeniami i wyróżnieniami, w tym m. in. Orderem Uśmiechu, hiszpańskim Krzyżem Wielkim Orderu Izabeli Katolickiej, portugalskim Krzyżem Wielkim Orderu Zasługi etc. W 2012 r. jej imieniem została nazwana odmiana tulipanów wyhodowana przez Grażynę i Bogdana Królików – odmianę tę zarejestrowano w holenderskiej Królewskiej Księdze Rejestru Nowych Odmian.
O fabule książki „Lekcja stylu” w pakiecie słów kilka
Na pakiet „Lekcja stylu” Jolanty Kwaśniewskiej składają się trzy pozycje, a mianowicie wspomniane już wcześniej „Lekcja stylu” i „Lekcja stylu dla mężczyzn” oraz „Lekcja stylu dla par”. W każdej z tych książek znajduje się mnóstwo cennych porad i wskazówek – jak wyglądać zawsze świetnie bez względu na okazję, jak się zachowywać w bardziej i mniej oficjalnych sytuacjach, jak unikać modowych grzechów, o jakich zasadach savoir vivre’u pamiętać na co dzień etc. W poszczególnych pozycjach nie brakuje historii z życia autorki, co bardzo podnosi ich atrakcyjność. Dzięki temu nie mamy do czynienia z typowymi poradnikami – za sprawą tzw. osobnych wycieczek zyskują one całkowicie odmiennego charakteru. Czytelnik czuje się tak, jakby autorka zaprosiła go do swojego świata i przy dobrej kawie gawędziła z nim przy stole.
Kolejnym atutem książek jest to, że zostały napisane przyjemnym w odbiorze i bardzo przystępnym językiem, w związku z czym czyta się je naprawdę szybko. Podzielone są na rozdziały poświęcone różnym zagadnieniom. Na pewno przypadną do gustu zarówno tym osobom, które interesują się modą, jak i tym, które dopiero szukają własnego stylu. Przesłanie tej lektury jest takie, że o naszym wizerunku decydują nie tylko ubrania, które mamy na sobie, ale też to, jak się wysławiamy i zachowujemy. Czynniki te składają się na całokształt, który odbiera i ocenia nasze otoczenie.
Moja opinia na temat książki „Lekcja stylu” w pakiecie Jolanty Kwaśniewskiej
Grzeczności i dobrych manier nigdy za wiele. Jolanta Kwaśniewska przypomina momentami o wielu rzeczach, które dla większości są z nas są czymś zupełnie oczywistym, np. o tym, by nie mówić z pełnymi ustami czy wyłączać telefon w trakcie spotkania. Czasami jednak się zapominamy, a tymczasem to te z pozoru mało istotne i nic nie znaczące kwestie są przysłowiową kropką nad „i”. Poprzez zadbany wygląd i kulturalną postawę okazujemy szacunek samym sobie oraz osobom, które napotykamy na swej drodze. Być może we współczesnym świecie może się to wydawać niektórym nieco staromodne, ale ja osobiście uważam, że za dużo jest obecnie bylejakości i zwykłego chamstwa. Czy rzeczywiście do tych standardów chcemy się dostosowywać? Jeśli chodzi o mnie, to odpowiedź brzmi „nie”.
Czy warto kupić książkę „Lekcja stylu” w pakiecie?
Pakiet „Lekcja stylu” powinien znaleźć się w każdym polskim domu. Zawarte w nim porady przydają się na co dzień i od święta. Kto jak kto, ale Jolanta Kwaśniewska na temat pewnych kanonów ubioru i zachowań wie sporo. Wiedza ta jest poparta bogatym doświadczeniem, przez co książki zyskują na wiarygodności. Możemy mieć pewność, że autorka wie, o czym pisze i robi to z prawdziwą pasją. Cieszy niezmiernie to, iż pragnie się nią dzielić z czytelnikami. Gorąco polecam każdemu, kto szuka ciekawej i wartościowej lektury na wolny wieczór.
Sztuka rozmowy z dzieckiem – o książce Adele Faber i Elaine Mazlish
Dziecko nie przychodzi na świat z instrukcją obsługi, nad czym zapewne każdy rodzic od czasu do czasu ubolewa. Z pewnością uprościłoby to wiele spraw, chociaż z drugiej strony wychowanie dziecka jest niezwykłym doświadczeniem przeżywanym w indywidualny sposób. Niezwykle istotną rolę w tych relacjach odgrywa komunikacja – można wręcz śmiało zaryzykować stwierdzeniem, iż w stosunkach międzyludzkich stanowi ona klucz do sukcesu.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Adele Faber i Elaine Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”?
O istnieniu książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” wiedziałam już od bardzo dawna. Jej tytuł rzucał mi się w oczy w wielu księgarniach i bibliotekach. Niemniej jednak – pomimo tego, że sama jestem mamą – nigdy jakoś nie odczuwałam specjalnej potrzeby, by poznać się z nią bliżej. Poza tym dość sceptycznie podchodzę do wszelakiego typu poradników – z założenia po prostu im nie ufam. Co zatem sprawiło, że postanowiłam w końcu sięgnąć po tę pozycję? Przyznam, iż namówiła mnie do tego dobra znajoma, którą lektura ta zachwyciła. Ciekawa zatem byłam czy książka jest rzeczywiście warta takiej reakcji. I cóż się okazało? Ano to, że koleżanka miała całkowitą rację.
Kim są autorki książki Adele Faber i Elaine Mazlish?
Adele Faber i Elaine Mazlish to autorki wielu znanych poradników edukacyjnych. Poznały się w latach 60-tych ubiegłego wieku. Połączyła je chęć poprawy jakości życia ich rodzin. Przez wiele lat uczęszczały na zajęcia prowadzone przez psychologa dziecięcego dr Haima Guinotta – efektem zdobytych wówczas doświadczeń była ich pierwsza książka „Wyzwoleni rodzice, wyzwolone dzieci” wydana w 1974 r. Wyróżniono ją prestiżową nagrodą Christopher Award za „afirmację najwyższych wartości duchowych człowieka”. Kolejna książka napisana przez Faber i Mazlish „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” z 1980 r. zyskała status międzynarodowego bestsellera, którym cieszy się do dnia dzisiejszego. Autorki prowadzą w różnych krajach seminaria i warsztaty wzbudzające ogromne zainteresowanie. Prywatnie obie mieszkają ze swoimi rodzinami w Long Island w stanie Nowy Jork. Każda z nich ma trójkę dzieci.
O fabule książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” słów kilka
„Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” można bez cienia przesady określić mianem poradnika dobrego rodzicielstwa. Najważniejszym przesłaniem, jakie niesie on za sobą, jest to, by zawsze pamiętać o tym, że dziecko jest niezależną osobą. Rodzice tymczasem często o tym zapominają, traktując swe pociechy na zasadzie: „przecież to tylko dziecko”. Takie podejście jest błędne – dziecko to nade wszystko człowiek, który ma swoje własne myśli, uczucia i emocje. Który ma prawo do swoich decyzji, marzeń i planów. To wszystko trzeba umieć uszanować – bez szacunku i zrozumienia nie ma nawet mowy o budowaniu pozytywnych, pełnych miłości relacji. Dziecko to własność rodziców – taki właśnie wzorzec wychowawczy jest od dawna już przekazywany z pokolenia na pokolenie. Wdrażając go w praktykę, rodzice wyrządzają wielką krzywdę zarówno sobie, jak i swoim pociechom. Najwyższy zatem czas z nim zerwać – poradnik Adele Faber i Elaine Mazlish uczy, w jaki sposób to zrobić.
Książka składa się z 7 rozdziałów – 6 spośród nich odnosi się do metod efektywnej komunikacji z dziećmi w różnym wieku, w trudnych sytuacjach, kiedy rodzice zwykle mają problem z tym, jak się zachować. Poszczególne rozdziały są dodatkowo podzielone na 3 części – pełne praktycznych porad, wskazówek i przykładów. Całość została wzbogacona ilustracjami utrzymanymi w konwencji komiksów przedstawiających rozmaite scenki z udziałem dzieci, co nie tylko podnosi atrakcyjność książki, ale w głównej mierze skutecznie przemawia do wyobraźni.
Moja opinia na temat książki „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” Adele Faber i Elaine Mazlish
„Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” to pełna ciepła, niezwykła książka, która może pomóc nie tylko w kontaktach z dziećmi, ale i z dorosłymi osobami. Oczywiście, nie należy się nastawiać na to, że dostanie się podane na złotej tacy gotowe rozwiązania. Najistotniejsze jest to, by zacząć od zmiany myślenia – o tym wspomniałam już powyżej. Nasza postawa jako rodziców jest kluczowa w procesie wychowywania dzieci. Traktujmy je jak równe nam – tak, jak sami chcielibyśmy być przez innych traktowani. To otworzy przed nami zupełnie nowe możliwości, których do tej pory nie dostrzegaliśmy. Wychowujmy dzieci w duchu wzajemnego zrozumienia i poważania. Prowadźmy dialog zamiast wydawania rozkazów. Starajmy się słuchać uważnie i rozumieć wagę kierowanych do nas słów. Nie lekceważmy cudzych odczuć i doznań. To z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Przecież zależy nam na tym, by nasze więzi z dziećmi były silne bez względu na upływający czas.
Czy warto kupić książkę „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły”?
Uważam, że książkę „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” powinien mieć zawsze pod ręką każdy rodzic. To nie jest lektura na raz. Jej zaletą jest to, że można sięgnąć po nią wtedy, gdy jest potrzebna. Choć napisana została lekkim i niezwykle przystępnym językiem, jest pozycją bardzo dojrzałą, uczącą satysfakcjonującego obie strony rodzicielstwa.
Być psem – o książce „Złe psy. W imię zasad” Patryka Vegi
Każdy z nas ma świadomość istnienia przestępczego świata i raczej nikt nie chciałby mieć z nim bezpośredniej styczności. Są jednak ludzie, dla których jest to codzienność z uwagi na wykonywaną pracę. Mowa tu o policjantach, którym mroczne oblicze rodzimej przestępczości jest doskonale znane.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Patryka Vegi „Złe psy. W imię zasad”?
Patryka Vegę znam i cenię jako twórcę filmowego. Poruszana przez niego tematyka odkąd pamiętam wzbudzała moje ogromne zainteresowanie, a „Pitbull” – zarówno w wersji pełnometrażowej, jak i serialowej – to w mojej opinii jedna z najlepszych rodzimych produkcji. Zdecydowanie warta obejrzenia. Gdy dowiedziałam się, że na rynku ukaże się książka Vegi „Złe psy. W imię zasad”, nie mogłam doczekać się chwili, kiedy wreszcie ją przeczytam. Oczekiwania względem niej miałam spore i nie rozczarowałam się. To mocna, naprawdę dobra rzecz, przy której autor wykonał przysłowiowy kawał solidnej roboty.
Kim jest autor książki Patryk Vega?
Patryk Vega, rocznik 1977, to urodzony w Warszawie polski reżyser, scenarzysta i pisarz. Ukończył socjologię w Collegium Civitas w stolicy. Jego filmografia liczy wiele znanych pozycji, w tym takie tytuły jak m. in. filmy: „PitBull”, „Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć” czy „Służby specjalne” oraz seriale telewizyjne: „Pierwszy milion”, „Kryminalni”, „Pitbull” czy „Instynkt”. Serial „Pitbull” doczekał się wielu nagród i wyróżnień, m. in. specjalnej nagrody na XV Festiwalu Courmayeur Noir in we Włoszech. Książka „Złe psy. W imię zasad” jest literackim debiutem Vegi.
O fabule książki „Złe psy. W imię zasad” słów kilka
„Złe psy. W imię zasad” to książka w formie wywiadu-rzeki. Jej bohaterami są funkcjonariusze z warszawskiej policji – a mówiąc dokładniej, oficerowie z wydziału zabójstw, którzy opowiadają o tym, jak wygląda praca w policji w kontekście walki z przestępczością. Autor przedstawia rozmaite wydarzenia nie tylko z perspektywy narratora. Powstanie tej książki poprzedzone było bowiem jego uczestnictwem w codziennych działaniach policji – rzecz jasna na ściśle określonych zasadach. Vega miał prawo brać udział w policyjnych akcjach, przesłuchaniach etc. wyłącznie na własne ryzyko. Bez broni, ale za to w kuloodpornej kamizelce. Takie doświadczenia przydają lekturze wiarygodności – choć podejrzewam i bez tego czytałoby się ją znakomicie, niczym kryminalny thriller z najwyższej półki.
Jednym z policjantów, którzy zgodzili się z Vegą rozmawiać, był Sławomir Opała, pierwowzór granego przez Marcina Dobrocińskiego Despera z serialu „Pitbull”. Pracował w stołecznym wydziale zabójstw. W 2011 r. postawiono mu zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Trafił na 2,5 roku do więzienia, na wolność wyszedł w 2013 r. Karze tej poddał się dobrowolnie – pomimo tego, iż na początku nie przyznawał się do winy. W 2014 r. w domu swoich rodziców w Górze Kalwarii popełnił samobójstwo. Sam o sobie mówił, iż z wykształcenia jest psem.
Moja opinia na temat książki „Złe psy. W imię zasad” Patryka Vegi
Jest wiele powodów, dla których warto przeczytać „Złe psy. W imię zasad”. Nade wszystko po to, by uzmysłowić sobie, iż skala problemu przestępczości w Polsce jest ogromna. I każdy może paść jego ofiarą. Ponadto Patryk Vega bardzo skutecznie rozprawia się ze stereotypowym obrazem polskiego policjanta. Rzeczywistość niewiele ma wspólnego z wyobrażeniami i z tym, co się ludziom wydaje. Nie mają oni bladego pojęcia o tym, jak ta praca wygląda. Ja też dowiedziałam się na jej temat wielu nowych rzeczy. I cóż mogę powiedzieć? Chyba tylko tyle, że to bardzo ciężki kawałek chleba wymagający od człowieka mocnej psychiki. Nie każdy dałby radę, nie każdy się do tego nadaje.
Policyjna codzienność to nie tylko łapanie przestępców, ale również użeranie się ze wszechobecną biurokracją, niedoskonałością przepisów regulujących funkcjonowanie policji czy z tak prozaicznymi kłopotami jak brak odpowiedniego sprzętu. Warto w tym miejscu przypomnieć również i tym, że oficerowie mają nad sobą przełożonych, z którymi współpraca układa się bardzo różnie. Generalnie rzecz biorąc, rysujący się obraz nie jest różowy.
Ujęła mnie niezwykła szczerość przemawiająca z kart książki. Nie ma tu lukrowanych historyjek, kadzenia i słodzenia. Jest natomiast twardy, męski świat, pełen brutalności i przemocy. Świat, w którym liczy się jedynie sprawiedliwość i nie ma miejsca na okazywanie słabości. Zero ściemy, zero cenzury. Trudno mi nawet wyobrazić sobie, jak ogromne piętno odciska taka praca na ludzkiej psychice. Nie wszyscy sobie z tym radzą, czego przykładem jest chociażby Sławomir Opała.
Czy warto kupić książkę „Złe psy. W imię zasad”?
„Złe psy. W imię zasad” jest książką, którą moim zdaniem powinien przeczytać każdy. Żyjemy w dość dziwnych czasach, kiedy to co i rusz media urządzają nagonkę na policję. Nie wątpię w to, że w szeregach policji są ludzie, których tam być nie powinno – tak jest zresztą wszędzie. Ale to wcale nie oznacza, iż każdy gliniarz jest złym, skorumpowanym człowiekiem. Bardzo nie lubimy przyczepiania nam łatek, więc dlaczego sami to robimy? Książka Patryka Vegi rzuca zupełnie inne światło na pracę w policji. Została napisana z nie lada zaangażowaniem, dzięki czemu dosłownie pochłonęłam ją w jeden wieczór.
Jak się nie ubierać – radzą Trinny & Susannah
Jak cię widzą, tak cię piszą – te stare jak świat powiedzenie znane jest doskonale wszystkim, chociaż nie zawsze chcemy przywiązywać należytą wagę do jego zasadności. Z drugiej zaś strony zależy nam na tym, by w tym, co nosimy, czuć się i wyglądać dobrze. Modowe wpadki nie są nam obce, a raczej chcielibyśmy ich unikać. Jak to uczynić? Istnieje parę sprawdzonych sposobów.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Trinny Woodall i Susannah Constantine „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję”?
Trinny Woodall i Susannah Constantine to niesamowite kobiety, które absolutnie uwielbiam już od dawna. Odkąd pamiętam zawsze z największą uwagą śledziłam ich telewizyjne programy, nie stroniłam również od książek ich autorstwa, które dosłownie pochłaniałam niczym wyborne ciastka. Do przeczytania „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” nie potrzebowałam zatem jakiejkolwiek zachęty. Co więcej uważam, iż pozycję tę powinna posiadać w swej biblioteczce każda kobieta – bez względu na to czy jest pasjonatką mody, czy też niekoniecznie. Przecież niezależnie od tego wszystkie chcemy wyglądać pięknie, ale wiąże się to z koniecznością przestrzegania paru istotnych zasad. Dlatego zawsze warto mieć pod ręką ściągawkę i robić z niej stosowny użytek.
Kim są autorki książki Trinny Woodall i Susannah Constantine?
Susannah Constantine i Trinny Woodall to znane brytyjskie prezenterki telewizyjne, dziennikarki oraz autorki wielu poradników modowych. Woodall na początku swej zawodowej kariery pracowała w charakterze finansistki i specjalistki od marketingu, Constantine natomiast ma na swoim koncie m. in. wieloletnią współpracę ze słynnym projektantem Johnem Galliano. Obie panie są autorkami cieszących się ogromną popularnością programów telewizyjnych takich jak m. in. „Jak się nie ubierać”, „Trinny & Susannah rozbierają” czy „Trinny & Susannah ubierają Amerykę”. Pojawiła się również i polska edycja tego programu, a mianowicie „Trinny & Susannah ubierają Polskę”.
O fabule książki „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” słów kilka
„Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” to niewielka książeczka o kieszonkowym formacie. Miejsca dużo nie zajmuje i do tego kosztuje niewiele, tym bardziej zatem warto się w nią zaopatrzyć. Jest to mini-przewodnik po świecie mody składający się z 10 rozdziałów. Już tytuł daje czytelnikowi wyobrażenie o tym, czego mniej więcej może się spodziewać. Poszczególne rozdziały są poświęcone temu, jak ubierać się w zależności od sytuacji, np. na rozmowę kwalifikacyjną, wywiadówkę w szkole czy na ślub. Na końcu przewodnika zamieszczona została baza sklepów polecanych przez autorki, co według mnie podnosi jego wartość.
Myślę, że żadną przesadą nie będzie stwierdzenie, iż „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” stanowi poniekąd kontynuację innego poradnika Trinny & Susannah, a mianowicie „Jak się nie ubierać? Zasady”, gdzie opisane zostały zasady komponowania stroju adekwatnego do typu sylwetki. Jeśli zatem wiemy, jaki rodzaj sylwetki posiadamy, do zakupów odzieżowych podchodzimy z zupełnie innym nastawieniem. Jednakże wiedza o tym, co rzeczywiście do nas pasuje, a czego należy unikać, to za mało. Trzeba jeszcze umieć odnaleźć się w określonych okolicznościach i dzięki książce „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” dowiadujemy się, w jaki sposób to uczynić.
Moja opinia na temat książki „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” Trinny Woodall i Susannah Constantine
„Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” to bardzo solidne kompendium wiedzy będącej efektem wieloletniej działalności autorek w modowej branży. Nie bez powodu zresztą Trinny & Susannah są uwielbiane przez kobiety na całym świecie. Naprawdę mają pojęcie o tym, co robią i wykazują przy tym duże zaangażowanie. Nie uciekają się do ogólników, ponieważ w książce na konkretnych przykładach pokazują czytelniczkom rozmaite rozwiązania – zarówno te najlepsze, jak i najgorsze. Dzięki temu sporo dowiedziałam się o sobie i o swoim podejściu do kwestii związanych z ubieraniem się. Łatwiej mi było wyłapać pewne błędy i je skorygować.
Każda chyba kobieta ma problemy z garderobą. Pod jakim kątem ją komponować? Co powinno się w niej znaleźć, a co z niej wyrzucić? Wskazówki i porady udzielane przez Trinny & Susannah to konkrety, za sprawą których każda z nas może zmienić swój wizerunek na plus. Powiedzmy sobie wprost – nam, kobietom, dodaje to pewności siebie. Zwłaszcza, że żyjemy w czasach, w których do tego typu kwestii przywiązuje się wręcz nadmierną wagę – zewsząd jesteśmy dosłownie atakowane wyidealizowanymi wizerunkami kobiet, co może bardzo podkopać poczucie własnej wartości. Tymczasem należy sobie uzmysłowić, że wszystkie jesteśmy piękne i wyjątkowe – pokazanie tego światu leży jak najbardziej w naszym zasięgu. A skoro osoby doświadczone pragną dzielić się z nami swoją wiedzą, to nie odrzucajmy tej pomocy i z niej korzystajmy. Nie jest to rzecz jasna obowiązkowe, ale uważam, że warto mieć to na względzie.
Czy warto kupić książkę „Jak się nie ubierać. Na każdą okazję”?
„Jak się nie ubierać. Na każdą okazję” polecam w pierwszej kolejności tym paniom, które pogubiły się w poszukiwaniach własnego stylu albo chciałyby coś zmienić, ale dokładnie nie wiedzą co. Na lekturę tę uwagę powinny zwrócić również i pozostałe przedstawicielki płci pięknej – jestem przekonana, iż niejednokrotnie z niej skorzystacie. Rzeczowo i na temat – czego chcieć więcej?
W pogoni za przeszłością – czyli „Kilka sekund od śmierci” Harlana Cobena
Podszyta sensacją proza jest tym, co zdecydowanie uwielbiam. Jestem otwarta na różne propozycje – zwłaszcza, jeśli wychodzą spod pióra cenionych przeze mnie autorów. Jednym z nich jest Harlan Coben. Ma on w swoim dorobku powieści dla młodzieży – kategoria ta wcale mnie nie zraża, ponieważ z doświadczenia wiem, że można w niej znaleźć naprawdę mnóstwo perełek.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Harlana Cobena „Kilka sekund od śmierci”?
Powieści autorstwa Harlana Cobena od dawna już wzbudzają moje zainteresowanie. Zawsze mogę liczyć na solidną dawkę emocji i wrażeń – i jak dotąd nie rozczarowałam się. Pisarz ma w swoim bogatym dorobku wiele pozycji – w tym także i te adresowane do młodszych czytelników. Mam tu na myśli cykl, którego głównym bohaterem jest nastolatek Mickey Bolitar. Pierwsza jego część nosi tytuł „Schronienie”, której lekturę serdecznie wszystkim polecam. W niniejszej recenzji skupię się na tomie drugim – do jego przeczytania nie trzeba było mnie zachęcać. Poprzedni nie przyniósł bowiem rozwiązania wszystkich zagadek, więc dosłownie zżerała mnie ciekawość, jak potoczyła się dalej ta niesamowita opowieść.
Kim jest autor książki Harlan Coben?
Harlan Coben to jeden z najbardziej poczytnych na świecie autorów powieści kryminalnych. Przyszedł na świat w 1962 r. w żydowskiej rodzinie w Newark (USA). W Amherst College studiował politologię – w tym okresie przynależał również do bractwa Psi Epsilon, gdzie poznał Dana Browna, który do dziś jest jego przyjacielem. Największą popularność przyniosła Cobenowi seria, której bohaterem jest Myron Bolitar. Jego twórczość była wielokrotnie nagradzana i wyróżniana, m.in. prestiżową nagrodą Edgar Poe Award.
O fabule książki „Kilka sekund od śmierci” słów kilka
Zanim sięgnięcie po „Kilka sekund od śmierci”, koniecznie przeczytajcie najpierw „Schronienie” – obie części są bowiem mocno ze sobą powiązane, ważne jest zatem, by zachować ciągłość. Mickey Bolitar wciąż usiłuje się dowiedzieć prawdy o ojcu – nie ma pewności czy rzeczywiście zginął on w wypadku, czy żyje. Wciąż słyszy w głowie głos staruszki zwanej Nietoperzycą mówiącej mu, że jego ojciec wcale nie umarł – nie dają mu to spokoju. W domu Nietoperzycy chłopak ogląda pewną fotografię – rozpoznaje na niej sanitariusza, który jako pierwszy zjawił się na miejscu wypadku i poinformował chłopaka o śmierci ojca. Tymczasem staruszka twierdzi, iż jest to owiany złą sławą hitlerowiec zwany Rzeźnikiem z Łodzi. Jak to możliwie, że w ogóle nie zmienił się od czasów II wojny światowej?
Na tym jednak nie koniec. Mickey jest przekonany, iż Nietoperzyca skrywa sekret, którego nie chce wyjawić, a który z pewnością przyniósłby odpowiedzi na wiele pytań kłębiących się w głowie bohatera. Jak by tego było mało, dochodzi do strzelaniny, w której ginie matka Rachel – dziewczyny, którą Mickey jest zainteresowany. Dosłownie na chwilę przed tą tragedią rozmawiał z Rachel przez telefon. Czy jej życie znajduje się w niebezpieczeństwie?
W zaistniałych okolicznościach nie pozostaje nic innego, jak kontynuować śledztwo, wzbogacając je o nowe wątki takie jak rozszyfrowanie tożsamości mężczyzny ze zdjęcia oraz wytropienie zabójcy matki Rachel. Bohater może liczyć na pomoc ze strony Łyżki i Emy. Czego się dowiedzą? Dokąd zaprowadzą ich tropy? Czy poradzą sobie z piętrzącymi się trudnościami? Tego oczywiście Wam nie zdradzę.
Moja opinia na temat książki Kilka sekund od śmierci” Harlana Cobena
W książce „Kilka sekund od śmierci” dzieje się – jak to u Cobena – naprawdę sporo. Akcja jest wartka i co chwila zaskakuje nieoczekiwanymi zwrotami. Przyznać trzeba autorowi, że lubi mieszać czytelnikom w głowach. Świetnie mu to wychodzi, w związku z czym nie ma opcji, by odgadnąć rozwiązanie. Otrzymujemy fabułę utkaną z wielu wątków, które na pierwszy rzut oka niekoniecznie do siebie pasują, jednakże w pewnym momencie zaczynają tworzyć logiczną całość. Są niczym elementy tej samej układanki.
Portrety bohaterów Coben kreśli z niebywała wprawą, dbając przy tym o to, by każdy z nich wyróżniał się czymś innym. To u niego bardzo lubię. Poza tym warto przy tej okazji dodać, iż podziwiam go również za jego wyobraźnię, co pozwala tworzyć mu historie, od których trudno się oderwać.
Duży plus za zakończenie. Przyznaję szczerze, iż nie wprawiło mnie w stan błogiego zadowolenia. Ze względu na otwarty charakter skłoniło mnie do tego, by jak najszybciej sięgnąć po kolejną część perypetii dzielnego nastolatka.
Czy warto kupić książkę „Kilka sekund od śmierci”?
„Kilka sekund od śmierci” to książka, która przypadnie do gustu zarówno wszystkim wielbicielom twórczości Cobena, jak i tym, którzy dopiero rozpoczynają swą przygodę z nią. Nikt nie będzie rozczarowany. Styl autora, jego błyskotliwość i pomysłowość to gwarancja sukcesu. Co prawda w powieściach opatrzonych etykietką „dla młodzieży” mniej jest mroku aniżeli w pozycjach dla dorosłych czytelników, aczkolwiek w niczym to nie przeszkadza i w żaden sposób nie ujmuje wartości tych książek. Przeczytanie „Kilku sekund od śmierci” zajęło mi raptem dwa wieczory, a po zakończeniu lektury odczuwałam spory niedosyt. Wam również życzę niezapomnianych wrażeń!
Jak smakuje szczęście – o tym opowiada Agnieszka Maciąg
Żyć w zgodzie ze sobą i naturą oraz być szczęśliwym – o tym marzą chyba wszyscy, chociaż dla każdego z nas oznacza to co innego. Tymczasem to wszystko jest zwykle znacznie bliżej aniżeli się nam wydaje. I wbrew pozorom wcale nie potrzebujemy gwiazdki z nieba, by poczuć się spełnionymi ludźmi. Wystarczy zaledwie kilka prostych zmian i wprowadzenie paru zdrowych nawyków.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Agnieszki Maciąg „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie”?
Książkę „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie” zobaczyłam u koleżanki. Tytuł mnie zainteresował – zwłaszcza, że Agnieszka Maciąg, autorka, to przecież bardzo znana osoba. Cenię ją i podziwiam już od wielu lat. Dlatego też postanowiłam nieco bliżej przyjrzeć się wspomnianej publikacji. Pożyczyłam ją od znajomej, ale potem i tak zaopatrzyłam się w swój własny egzemplarz.
Kim jest autorka książki Agnieszka Maciąg?
Agnieszka Maciąg, rocznik 1969, to jedna z najbardziej znanych polskich modelek. Jest również aktorką oraz dziennikarką. Ma na swoim koncie także płytę „Marakesz 5:30”, którą nagrała w 1996 r. W latach 2002–2005 była dyrektorem artystycznym Vistuli. Jest bardzo zaangażowana w działalność charytatywną. Patronuje różnym kampaniom społecznym takim jak m. in. „Po prostu położna” – celem tej akcji jest uświadamianie Polek w zakresie ich praw do bezpłatnej edukacji przedporodowej. Prywatnie Agnieszka Maciąg jest żoną fotografa Roberta Wolańskiego. Jest wegetarianką i entuzjastką zdrowego stylu życia, który stara się promować m. in. w swoich książkach.
O fabule książki „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie” słów kilka
„Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie” nie jest książką kucharską, ale poradnikiem poświęconym nie tylko zdrowemu odżywianiu się, ale również i innym aspektom naszego życia. Książka została składa się z kilku rozdziałów. Pierwszy z nich to „Dieta” – przyznaję, że to on właśnie w głównej mierze nakłonił mnie do lektury. Znalazłam tu wiele cennych informacji i fajnych przepisów – cóż, modelki ze mnie zrobią, ale przynajmniej dzięki radom autorki staram się jeść bardziej zdrowo. Kolejne rozdziały są poświęcone urodzie, harmonii, jodze i naturze, a ostatni nosi tytuł „Piękno”. Okazał się on dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Autorka skupia się w nim na tym, by doceniać samego siebie, albowiem tajemnica piękna tkwi nie w zadbanym wyglądzie, a w nas samych. Zbyt często o tym zapominamy i ślepo podążamy za zmieniającymi się modnymi trendami.
Książka napisana jest pięknym i bardzo przystępnym językiem. Zawiera mnóstwo przydatnych wskazówek i podpowiedzi. Dowiecie się z niej m. in. jak skutecznie walczyć ze stresem, pod jakim kątem dobierać poszczególne składniki diety, jak korzystać z leczniczej mocy natury itp.
Całość została wspaniale wydana i okraszona cudownymi zdjęciami, które sprawiają, iż od strony wizualnej książka prezentuje się naprawdę niesamowicie. Generalnie rzecz biorąc, została dopracowana w najdrobniejszych szczegółach, co bezwzględnie przemawia na jej korzyść.
Moja opinia na temat książki „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie” Agnieszki Maciąg
Agnieszka Maciąg pisze o tym, co zna z własnego doświadczenia i co sama na co dzień stosuje. Z tego też względu „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie” jest książką, która wciąga bardzo szybko. Po jej lekturze nabrałam szczerej ochoty na wprowadzenie w moim życiu zmian, dzięki którym nie tylko ładniej wyglądam, ale nade wszystko lepiej się czuję we własnej skórze. Istotne przy tym jest to, by w pierwszej kolejności zmodyfikować sposób myślenia – do tej pory nie przywiązywałam do tego aspektu należytej wagi. Jak się jednak okazuje, myśli mają potężną moc. Kiedy zmieniamy swoje nastawienie do wielu spraw, nagle zaczynamy je dostrzegać z zupełnie innej perspektywy. Grunt to mieć rozsądne podejście do otaczającej nas rzeczywistości i umieć zachować spokój.
W trakcie lektury nie sposób nie zwrócić uwagi na to, iż autorka sporo czerpie z filozofii Wschodu. Jak się okazuje, inspiracji nie tylko można, ale wręcz trzeba, szukać wszędzie. Jeśli nie będziemy próbować nowych rzeczy, nigdy nie dowiemy się, co tak naprawdę jest dla nas dobre. Być otwartym i ciekawym świata – to pomaga i wzbogaca człowieka.
Kiedy skończyłam czytać książkę, czułam się naładowana pozytywną energią. I nie zwlekałam z robieniem porządków. Mniejsze zmiany wdrożyłam w praktykę od ręki, z tymi większymi zaś sprawa jest nieco bardziej skomplikowana – wiadomo, wymagają więcej czasu. Oczywiście, to czy weźmiecie sobie do serca porady Agnieszki Maciąg, czy nie, jest Waszą prywatną sprawą, aczkolwiek gorąco do tego namawiam – to po prostu działa.
Czy warto kupić książkę „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie”?
Zakup książki „Smak szczęścia, czyli o dietach, pielęgnacji urody w zgodzie z naturą i szukaniu piękna w sobie” polecam wszystkim z czystym sumieniem. Sama dość często sięgam po tę lekturę. Jeśli wciąż szukacie swojego miejsca w życiu i nie do końca wiecie, w którym kierunku podążyć, to jest to dla Was idealna rzecz. Myślę, że chyba każdy czuje się niekiedy zagubiony, a zamiast wewnętrznej harmonii odczuwa dyskomfort i niepokój. Wtedy warto sobie przypomnieć, jak smakuje szczęście.
Dokąd zmierzasz człowieku – o pokoleniu Ikea opowiada Piotr C.
Jak wygląda życie osób urodzonych w latach 70-tych ubiegłego wieku? O czym marzą? Za czym gonią? Z jakimi problemami się borykają? Myślę, że każdy, kto przyszedł na świat w tamtych czasach miałby wiele ciekawego do powiedzenia.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Piotra C. „Pokolenie IKEA”?
Pokolenie Ikea to jeden z najczęściej odwiedzanych przeze mnie blogów. Wiem, że nie każdemu się podoba i że wzbudza sporo kontrowersji – głównie z uwagi na język, jakim się posługuje autor. Nie ma co owijać w bawełnę – jest to język wulgarny, jednakże z drugiej strony czy nie takiego właśnie używa większość Polaków? Dziwne, że w ustach innych często razi nas to, co sami wypowiadamy na głos. Niemniej jednak abstrahując od tego aspektu, Piotrowi C. należy przyznać, iż jest niezwykle spostrzegawczym, błyskotliwym i inteligentnym człowiekiem potrafiącym zgrabnie przelewać myśli na papier. Za to go cenię. Dlatego też zdecydowałam się na przeczytanie jego książki „Pokolenie IKEA”.
Kim jest autor książki Piotr C.?
Piotr C. znany jest doskonale znany przede wszystkim jako autor bloga Pokolenie Ikea, który cieszy się bardzo dużą popularnością i odnotowuje przeszło milion odsłon miesięcznie. O autorze wiadomo w zasadzie tylko tyle, co sam napisał na swój temat na wspomnianej stronie. A zatem liczy sobie ok. 40 lat, mieszka na warszawskiej Ochocie i jest miłośnikiem interesujących historii, których lubi słuchać, ale sam też chętnie dzieli się nimi z innymi. Podkreśla, iż pisze dla przyjemności oraz nie ma potrzeby bycia rozpoznawalnym. Napisał dwie książki – „Pokolenie IKEA” oraz „Pokolenie IKEA. Kobiety”.
O fabule książki „Pokolenia IKEA” słów kilka
Głównym bohaterem „Pokolenia IKEA” jest Piotr – ksywka Czarny. Pracuje w warszawskiej korporacji, jest nieźle zarabiającym prawnikiem, ma podobnych sobie znajomych. Z powodzeniem u kobiet różnie bywa – raz narzeka na jego brak, a kiedy indziej nie. Relacje damsko-męskie oraz seks są zresztą bardzo ważnym elementem książki, wokół nich kręci się tak de facto wszystko. Nie da się ukryć, iż Czarny bardzo mocno koncentruje się na tych kwestiach i widać, że w jego życiu odgrywają one istotną rolę. Funkcjonuje tak, jak wielu innych jego rówieśników – czyli trzyedziestoparolatków. Większość dnia spędza w pracy, uczestnicząc w wyścigu szczurów. Najlepszymi dla niego sposobami na odreagowanie wiążącego się z tym stresu są przypadkowy seks i alkohol. Czarny jest przy tym strasznym egoistą – jedynym człowiekiem, który się dlań liczy jest on sam, stąd zapewne jego do bólu cyniczna i mocno zdystansowana postawa.
Książka pod względem objętościowym jest niewielka, dlatego można bez problemu przeczytać ją w jedno popołudnie. Została napisana niezwykle lekkim i swobodnym językiem nie pozbawionym specyficznego dość poczucia humoru oraz wspominanych już wcześniej wulgaryzmów. Nie jestem co prawda na tym punkcie jakoś specjalnie przewrażliwiona, lecz przyznaję, że na początku trochę mi to przeszkadzało. Później już kompletnie na to uwagi nie zwracałam.
Portrety przedstawicieli pokolenia Ikea zostały w książce wręcz przerysowane, ale moim zdaniem zabieg ten podniósł wartość lektury i sprawił, że czytelnik przytomniejszym wzrokiem patrzy na niektóre sprawy. Wszystkie wydarzenia opisano ze sporą dozą brutalnego wręcz realizmu.
Moja opinia na temat książki „Pokolenie IKEA” Piotra C.
Tematyka „Pokolenia IKEA” jest mi szalenie bliska – z tego przede wszystkim względu, iż podobnie jak bohater urodziłam się w latach 70-tych. Na własnej skórze doświadczyłam wyścigu szczurów oraz konsekwencji uczestnictwa w nim. Wiem doskonale, co to znaczy marzyć o własnym mieszkaniu i ogólnie o lepszym życiu, przy czym punktem odniesienia jest to, jak żyli moi rodzice. Sporo mam wśród znajomych moich równolatków, którzy ukończyli studia wyższe, nawet po kilka kierunków, a następnie zostali wciągnięci przez szpony korporacji i tkwią w nich do dziś. Co z tego, że nie są zadowoleni ze swego życia? Liczy się przecież kasa.
Ja i Czarny nie zgadzamy się we wszystkim. Może niekoniecznie pochwalam jego postępowanie, ale na pewno doskonale go rozumiem i wiem, jakimi pobudkami się kieruje. Nie mam też żadnych wątpliwości co do tego, że za ścianą sarkazmu i zgryźliwości kryje się wrażliwy człowiek, który pragnie tego, co inni. Miłości i godnego życia – tylko tego i aż tego, gdyż dla niektórych droga do osiągnięcia takiego stanu bywa niesamowicie wyboista.
Czy warto kupić książkę „Pokolenie IKEA”?
„Pokolenie IKEA” to książka przesiąknięta prawdą – nie dla wszystkich wygodną, gdyż ukazującą tytułową generację jako zagubioną we współczesnym świecie. Lektura skłania do głębokich refleksji nad własnym życiem. Czy kierunek, którym podążamy, oby na pewno jest właściwy? Czy wybrana przez nas droga nie wiedzie na manowce? Nie mamy zielonego pojęcia o tym, ile czasu nam dano. Szkoda go marnować na zaciekłą gonitwę za dobrami materialnymi, które u kresu naszej podróży nie będą mieć żadnego znaczenia. Takich osób jak Czarny jest wśród nas mnóstwo. Tym, co powinni zrobić, by poprawić jakość swego życia, jest opuszczenie wygodnej strefy komfortu.