Żyjemy w czasach, w których wymagania wobec kobiet są ogromne. Społeczeństwo oczekuje, że będziemy perfekcyjne w każdym calu, bezbłędnie radząc sobie na niwie zawodowej, prywatnej oraz rodzinnej. Jest to jednak stereotypowe myślenie – wciąż niestety żywe pomimo tego, że mamy XXI wiek.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Magdaleny Witkiewicz i Natalii Sochy „Awaria małżeńska”?
„Awaria małżeńska” była jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie książek. Zarówno twórczość Magdaleny Witkiewicz, jak i Natalii Sochy, jest mi doskonale znana – byłam niezmiernie ciekawa, na ile wybuchowy duet stworzą te utalentowane pisarki i co wyniknie z ich wspólnej pracy. Efekty nie zawiodły mnie. „Awaria małżeńska” to znakomita, nie pozbawiona humoru książka, która nie tylko bawi, ale nade wszystko skłania do głębszych refleksji. Polecam ją każdej kobiecie, ale uważam, że i panom jej lektura absolutnie nie zaszkodzi.
Kim są autorki książki Magdalena Witkiewicz i Natasza Socha?
Magdalena Witkiewicz urodziła się w 1976 r. Jest absolwentką Uniwersytetu Gdańskiego, a ponadto ukończyła również Gdańskie Studium Bankowości oraz uczyła się w Gdańskiej Fundację Kształcenia Menadżerów. Jest właścicielką firmy marketingowej o nazwie Efekt Motyla. Jako pisarka zadebiutowała w 2008 r. powieścią „Milaczek”. Jej literacki dorobek jest dość bogaty.
Natasza Socha to pochodząca z Poznania pisarka, felietonistka oraz dziennikarka. Ma na swoim koncie kilka powieści takich jak m.in. „Maminsynek”, „Macocha” oraz „Zbuki”. Swój czas dzieli pomiędzy Poznań a niedużą wieś w Niemczech, gdzie wyjeżdża pisać. Prywatnie jest mężatką oraz mamą dwójki dzieci. W chwilach wolnych od pisania ilustruje książki dla dzieci, a także maluje i jeździ konno.
O fabule książki „Awaria małżeńska” słów kilka
Głównymi bohaterami „Awarii małżeńskiej” są Justyna i Ewelina oraz ich mężowie, Mateusz i Sebastian. Kobiety poznają się w dość nieprzyjemnych okolicznościach, a mianowicie przy okazji wypadku autobusowego spowodowanego przez kota przebiegającego ulicę. Panie trafiają na szpitalny oddział chirurgii urazowej, gdzie spędzają kilka tygodni. Jednakże to nie stan zdrowia wzbudza w nich największe obawy, ale to, jak w zaistniałej sytuacji poradzą sobie mężowie, na których spadł obowiązek prowadzenia domu i zajmowania się dziećmi. Kobiety są absolutnie tym przerażone, ale to samo można powiedzieć także o Mateuszu i Sebastianie niespodziewanie postawionych w obliczu zupełnie nowych wyzwań. Czy chcą, czy nie muszą im sprostać, ponieważ innego wyjścia najzwyczajniej w świecie nie mają. Trochę czasu zajmuje im to, by docenić to, jak ogromny wkład w życie małżeńskie i rodzinne wnoszą ich żony. Sami na własnej skórze przekonują się, iż ogarnianie tych wszystkich spraw to nie jest bułka z masłem – trzeba na to poświęcić mnóstwo czasu i wykazać się niekiedy anielską wręcz cierpliwością. Panowie nie mieli tej świadomości dopóki niefortunne zdarzenie nie wywróciło ich życia do góry nogami. Z drugiej zaś strony ukryć się nie da, że i dla bohaterek jest to dość solidna lekcja – uzmysławiają sobie, iż z ciężarem codziennych obowiązków nie muszą borykać się same.
Moja opinia na temat książki „Awaria małżeńska” Magdaleny Witkiewicz i Natalii Sochy
Przystępując do czytania „Awarii małżeńskiej” proszę nie myśleć o tej książce w kategoriach historii mających na celu ośmieszenie mężczyzn i pokazanie, jak nieporadni są bez kobiet. To prawda, że ich perypetie bawią, ale w żadnym wypadku powieść nie jest wycelowana przeciwko nim. „Awaria małżeńska” bazuje na starej i sprawdzonej zasadzie nauki poprzez zabawę – taka właśnie refleksja nasunęła mi się na myśl, gdy dotarłam do ostatniej strony. Możemy się śmiać, ale niezaprzeczalnym faktem jest to, że w wielu polskich rodzinach wciąż obowiązuje model, w którym to kobieta jest tzw. strażniczką domowego ogniska, co w praktyce oznacza dokładnie tyle, że robi wszystko. Nie ma znaczenia czy pracuje zawodowo, czy nie – to ona jest od sprzątania, gotowania, zajmowania się dziećmi itp. W niemałej mierze kobiety same są sobie winne, bo zamiast jasno określać granice, na własne życzenie wpędzają się maliny.
Dla ich mężów to rzecz jasna komfortowy układ, bo wszystko dostają pod nos. W tym momencie rodzą się ważne pytania o rolę mężczyzn we współczesnym świecie oraz o to, jak odnajdują się w roli małżonków i ojców. Nad tym też warto się zastanowić. Zwłaszcza, że człowiek nigdy nie wie, co mu się przytrafi i jakim położeniu się znajdzie. Mówiąc brzydko, żona nie zawsze będzie pod ręką – i co wtedy? Może warto więc wdrożyć pewne zmiany – nie trzeba od razu przeprowadzać rewolucji, dobre rezultaty przynosi też metoda małych kroków, byle tylko stawianych systematycznie i z konsekwencją.
Czy warto kupić książkę „Awaria małżeńska”?
„Awaria małżeńska” to pełna ciepła i humoru opowieść o ludziach zmagających się z prozą codzienności. Kierowanie się stereotypami i postępowanie wedle utartych schematów nikomu na dłuższą metę nie wychodzi na dobre. Są kwestie, na które powinniśmy spojrzeć chłodnym okiem, z dystansu. Trzeźwa analiza jest niekiedy potrzeba, by dostrzec to, czego nie widzimy albo widzieć nie chcemy. Tymczasem możemy zrobić naprawdę sporo, by ułatwić i sobie, i naszym bliskim codzienne funkcjonowanie, a przy okazji lepiej się poznać nawzajem.